czwartek, 1 sierpnia 2013

      Hej wiecie chyba zdaje mi się, że będę prowadziła tego blaga sama. Niestety :c.
No ale nie dramatyzujmy już, chcecie jakieś nowe opowiadanie ? :)

środa, 15 maja 2013

Horan N.


Oto pierwszy Imagin, który chciałabym wam pokazać. Jest on chyba moim najdłuższym, jak do tych czas. Jestem z niego bardzo zadowolona, jednak końcową ocenę zostawiam wam.
Chciałabym też podziękować Lulu za jego korektę. 
~ Stylesowa 

Tytuł: Horan N.
Pairing: Niall Horan x Laura Dul
Gatunek: lekki Angst
Ostrzeżenia: -brak-



*~*


Siedziałam wpatrując się w sytuacje na dole. Parę trzasków, krzyków i po wszystkim. Kolejny raz czułam się sparaliżowana, nie mogłam nic zrobić. Bo co siedemnastolatka może?
Ona leżąca na podłodze w płaczu i bólu. On stojący nad nią z wymalowaną agresją na twarzy. Ja siedząca na podłodze, przykryta kocem, pogrążona w rozpaczy, słucham jak moja matka cierpi. Cierpi przez niego. Jej ból był także moim bólem. Jej problem był moim problemem. Za to on, był kimś w rodzaju "damskiego boksera". Bił mnie, mamę, wszystkich tych którzy staną mu na drodze.
,,Dość tego'' -powiedziałam sobie. Ojciec wyszedł. Wybiegłam z pokoju niczym rakieta. Przyklęknęłam obok mamy, sprawdziłam tętno, nie żyła.
Łzy spływały po moim policzku, ręce trzęsły się tak ,że nie mogłam nic zrobić. W końcu udało mi się odzyskać wytrwałość, wzięłam mamę na ręce. Wsadziłam do samochodu i bez żadnych potrzebnych do tego umiejętności, pojechałam do szpitala.
Zapytana o przyczynę śmierci, odpowiedziałam zgodnie z prawdą. Zabrali mnie do psychologa, gdzie też spędziłam noc. Tęsknota rozdarła mnie od środka. Zamknęłam się w sobie. Postanowiłam sobie, że nigdy nie pozwolę się dotknąć żadnemu mężczyźnie. Każdy dotyk męskiej dłoni będzie przywoływał złe wspomnienia.
Obudziła mnie pani psycholog. Oznajmiła, że od tej pory będę mieszkać w domu dziecka, a ojciec będzie miał sprawę w sądzie za nieumyślne spowodowanie śmierci i znęcanie się nad rodziną. Mniejsza z tym.
Wracając do mnie. Czułam się zagubiona w nowym świecie. Dom dziecka oznaczał nowe wyzwania i nowe przeszkody. Pokój był mały. Lecz gdy już go urządziłam wydawał się dość przytulny.
Kolory ścian były w różnych odcieniach fioletu, do tego piękne obrazy na ścianach. Były to obrazy namalowane przez moją matkę, niesamowitą, jednak niespełnioną artystkę.
Codziennie, co rano chodziłam do pokoju pewnego, małego chłopca. Miał może z rok i nazywał się Max, ale ja mówiłam na niego Junior.
Był takim moim małym szczęściem, pocieszeniem. Dawał mi mnóstwo miłości, której teraz bardzo potrzebowałam. Kolejne dni były coraz to lepsze. Ale nadal nie byłam gotowa. Junior pomału zaczął przyzwyczajać się do mnie. W szkole też szło mi dość dobrze. Nie miałam, co narzekać. Lecz i tak nie znalazłam żadnej oddanej koleżanki. W sierocińcu też nikogo nie miałam, poza Max'em.
Jak co wieczór ślęczałam nad książkami. Zrobiłam sobie kakao, otworzyłam laptopa i weszłam na nieznany mi dotąd czat. Książki odłożyłam na bok. Wzięłam gorącą ciecz i moczyłam w niej usta. Przykryłam się ciepłym kocem, laptop położyłam na nogach i zaczęłam zapoznawać się z nowo poznaną stroną internetową. Było to coś w rodzaju gg, tylko, że ludzie dostawali numery kont innych użytkowników z e-mailem na skrzynkę odbiorczą. Wydawało się to interesujące. Założyłam konto. Od razu dostałam parę numerów, jednak żaden z nich sądząc po profilu nie był interesujący. Dodałam tylko z dziesięć, a konwersacja polegała na : -Cześć ,Co tam ,Aha. Z nikim szczególnym nie znalazłam wspólnego języka.
Przeglądając zaproszenia natknęłam się na „Horan N.” Przyjęłam. Czekałam, aż to On lub Ona napiszę.
Wreszcie. Napisał, był to chłopak. Znalazłam z nim wspólny język. Chłopak wydawał się miły. Ale wiedziałam też, że nie mogłam się z nim tak spoufalać. Dałam sobie przecież warunek. Musiałam go podtrzymywać. Pisaliśmy codziennie. Szczerze?  To niczym. Czasami o sztuce, muzyce, literaturze i innych takich. Nigdy nie mówił o sobie za dużo, ja zresztą też. Ale miałam pewne odczucie, że chłopak ma jakąś tajemnice.
Nie wiem jak i dlaczego, ale w pewnej chwili napisałam mu o swojej sytuacji. Nie wiem dlaczego, miałam straszne wyrzuty, bo w sumie, co to obchodziło obcego, nie znanego mi chłopaka lub mężczyznę.
Nie odpisywał mi. Bałam się, bez wyraźnego powodu. Serce waliło mi jak młot. Czułam, że coś mnie dręczy. To, że mu to napisałam świadczyło o tym, że mu ufam.
W końcu napisał : „Wiedziałem ,że to tak będzie. Wiedziałem kolejna napalona fanka. Zastanawiam się tylko jakim cudem dowiedziałaś się ,że to ja Niall Horan. Wiesz co dziewczyno, stuknij się. Nie pisz już do mnie, takich rzeczy. Najlepiej w ogóle do mnie nie pisz. Tak będzie najlepiej. Ma dość takich wiadomości.”
Zamarłam. W oczach pojawiły się łzy, nie wiedziałam, kiedy pociekły mi po policzkach. Ktoś je otarł. Junior. Siedział koło mnie ze smoczkiem w buzi. Od razu na twarzy pojawił mi się mały uśmiech. Chłopczyk odwzajemnił gest. Przytuliłam go mocno do siebie. Powiedziałam ,że wszystko będzie dobrze.
Max po paru minutach kołysania się usnął w moich objęciach. Położyłam go w łóżku, otuliłam kołdrą i pocałowałam w czółko.
Wzięłam laptopa do ręki i zaczęłam pisać :„Słuchaj Niall ,to jakieś nieporozumienie. Nie jestem żadną napaloną fanką. Do tej pory nie wiedziałam kim naprawdę jesteś. To, że opisałam Ci moją sytuacje znaczy, że pomału przyzwyczajam się do towarzystwa ludzi. Dla mnie jest to trudne. Proszę nie traćmy kontaktu. Błagałam jesteś jedyną osobą ,poza Juniorem na której mi zależy (Junior to roczny chłopiec z sierocińca).” Wylogowałam się, wyłączyłam komputer i położyłam się obok Max'a.
Rano obudziła mnie pani Maya. Od razu poderwałam się z łóżka i odpaliłam laptopa. Junior przyglądał mi się z zaciekawieniem. Sprawdziłam pocztę, była wiadomość od niego. „Przepraszam ,że tak napisałem. Myślałem, że to wszystko nieprawda, że jesteś kolajną fanką. Naprawdę rozumiem Cię. Ja też nie chcę tracić z Tobą kontaktu. Mam nadzieje, że nic się nie stało. :-)”
Od razu zrobiło mi się milej. Zapytałam, czy możemy się spotkać. Napisał, że będzie to dla niego przyjemność.
Umówiliśmy się ma dziś wieczór w kawiarni. Nie szykowałam się zbyt szczególnie, pamiętałam o swojej zasadzie. Wyjaśniłam „opiekunce” jakie mam na dziś plany. Ucieszyła się, że w końcu znalazłam jakieś towarzystwo.
O dziewiętnastej byłam już w kawiarni. On też tam był. Gdy go zobaczyłam, zrobiło mi się gorąco. Wstał i chciał się przywitać, wyciągając rękę w moją stronę, lecz nie odwzajemniłam gestu. Zrozumiał.
Usiadł i zamówił sobie szarlotkę, poprosiłam o to samo. Nawet nie wiem, kiedy zaczęliśmy rozmawiać. Temat, moje i jego życie. Eh, jak to gwiazda podczas, spotkania robił sobie zdjęcia z fankami. Nie zabrakło też paparazzi.
Ukryliśmy się w kuchni, gdzie dokończyliśmy naszą rozmowę. Było całkiem zabawnie. No, bo wyobraźcie sobie rozmawiać z kimś w kuchni kawiarni.
Po spotkaniu Niall odwiózł mnie do domu dziecka. Staliśmy przed bramą. Chłopak przysunął się do mnie. O dziwo nie odsunęłam się od niego.
Przytuliłam się do niego. Objęłam go, położyłam głowę na ramieniu, zamknęłam oczy i poczułam się jak w raju. On nie miał nic przeciwko. Także mnie objął. Jego pod brudek znalazł się na czubku mojej głowy. W końcu odsunęłam się od niego.
-Dziękuje -powiedziałam.
-Nie ma za co - wyszeptał tylko i uśmiechnął się, wsiadając po chwili do auta. Weszłam do sierocińca, by od razu skierować się do pokoju, w którym spał Junior. W końcu było po dwudziestej drugiej.
Ucałowałam go i poszłam do siebie. Zobaczyłam, że dostałam sms-a od Nialla. „Dobranoc xX” - głosił. Nie odpisałam, bo byłam tak zmęczona ,że tylko umyłam się i położyłam do łóżka.
Na następny dzień znów spotkałam się z Niallem. Spotykałam się z nim jakoś dwa tygodnie. Staliśmy się wiernymi sobie przyjaciółmi.
Dziś sobota. Niall miał do mnie przyjść, ponieważ były moje osiemnaste urodziny. Chłopak wparował do mojego pokoju tak szybko, że o mało co, nie dostałam zawału. Złapał mnie za rękę i posadził na łóżku.
- Laura musimy porozmawiać. Nie możemy już się spotykać, ani nawet ze sobą pisać. To koniec. Nie pisz do mnie, nie dzwoń ani nic z tych rzeczy. Rozumiesz?-zapytał cicho, patrząc mi w oczy.
-Niall, ale dlaczego? - zapytałam.
- Sprawy zaszył za daleko. Media rozgłosiły, że jesteśmy razem. A ja nie chcę pakować Cię w ten szajs. Wywiady, hejty i tak dalej. Nie możemy tak. Zapomnij o mnie. Ja też już zapominam -powiedział.
- Ale Niall, nie możemy się rozstać. Zależy mi na Tobie -powiedziałam lekko drżącym głosem. Nie mogłam tak po prostu o nim zapomnieć. To było zbyt trudne.
- Ale ja nic do Ciebie nie czuje -powiedział, wstając i wychodząc szybko.
Załamałam się, straciłam kogoś kogo kochałam. Co najgorsze, uświadomiłam to sobie dopiero teraz. Kochałam go... Tak, właśnie! Kochałam.
Dlaczego mam takie chore życie? Nic nie ma już sensu.
Wyszłam na spacer. Z każdej strony rzucili się na mnie fotoreporterzy. Czułam się jak w klatce, nie mogłam się nigdzie przecisnąć.
Fanki rzucały we mnie kamieniami i krzyczały, abym zostawiła Nialla w spokoju. Bałam się. W pewnej chwili rozpłakałam się i uciekłam. I tak codziennie. Zero prywatności.
W końcu jakoś po miesiącu wszystko wróciło do normy, ale pustka w moim sercu pozostała. Nie było go koło mnie. Byłam sama. Nie wiem dlaczego, ale od pewnego czasu zaczęłam się ciąć.
To dlatego ,że chciałam zapomnieć o wszystkim. Wszystkie próby samobójcze były bez sensu, bo co takie przedawkowanie leków mi dawało. Chciałam czegoś gorszego.
Zaczęłam ćpać. Nikt o tym nie wiedział. W końcu, będąc na haju poszłam nad rzekę. Stałam na moście, zastanawiając się, czy skoczyć. Długo mi to zajmowało.
W pewnym momencie usłyszałam jego głos. Krzyczał do mnie abym tego nie robiła. Złapał mnie za rękę, zaczęło padać poślizgnęłam się.
Wisiałam nad przepaścią on nadal mnie trzymał. W końcu nie dał rady i spadłam. Przed tym udało mi się powiedzieć mu o tym, że cholernie go kocham.
Uderzyłam boleśnie o tafle wody. Woda wypełniła moje usta. On nie dał za wygraną skoczył za mną. Trzymał mnie. Oddychałam. Jeszcze.
Dopłynął do brzegu. Jakim cudem? Spadłam w miejsce blisko brzegu?
Zaczął reanimację, ból rozszedł się po moim ciele. Wołał o pomoc, lecz nikogo nie było. Wiedział, że odchodzę. Wiedział ,że teraz liczą się minuty, a może i sekundy.
Wziął mnie na ręce, tak jak kiedyś ja moją matkę. Chciał abym dała jakiś znak życia. Wysiliłam się, pomimo bólu udało mi się unieść lekko i oplatając rękoma jego szyję, połączyć nasze wargi w pocałunku pełnym uczuć.
Dodało mu to jeszcze większej determinacji. Chłopak wdrapał się pod górę, wsadził mnie do swojego wozu i z piskiem opon ruszył do szpitala. W aucie, czułam się jakbym miała już zaraz wydać z siebie ostatnie tchnienie. Robiło mi się ciemno przed oczami.
Aż nagle nie czułam już nic. Nie widziałam, nie słyszałam. Zero. Czyżbym odeszła? Czyżbym zostawiła Nialla?
W krótkim momencie, nie wiem dlaczego, poczułam znów ból i obudziłam się, by wykrzyczeć cały ten ból.
Udało mi się tylko zobaczyć, białą sale, lekarzy i Niall'a za szybą. Od razu przystąpiono do ratowania mojego życia. Tętno pomału wracało do normy. Słyszałam, czułam, lecz nie widziałam. Byłam pogrążona w śpiączce.
Czułam ,że ON jest koło mnie, codziennie trzyma mnie za rękę, całuje rano, po południu oraz wieczorem. Mówi mi, jak bardzo mnie kocha. Śpiewa miłosne piosenki. Aż po prostu chce się wykrzyczeć jak bardzo go kocham.


*~*


Myślałam, że to już koniec . Że już nie żyje. Jednakże ON był przy mnie.
Po przebudzeniu się , ucałował mnie z szacunkiem, jakby widział swoją matkę. Od razu w szpitalu, przy wszystkich oświadczył mi się. Była to dla mnie niesamowita chwila. Serce waliło mi młotem, wszyscy z wielką nadzieją czekali na to „TAK” a najbardziej oczywiście Niall.
- TAK - powiedziałam szczęśliwa. Rzucił pierścionek gdzieś za siebie, wstał i pocałował mnie tak namiętnie, że miałam ochoty się od niego oderwać, chociażby po to, by zaczerpnąć powietrza.
Potem wyszłam ze szpitala, wzięłam ślub, pojechałam na wspaniałą podróż poślubną gdzie, dar dał nam Ciebie skarbie. - Uśmiechnęłam się ciepło.
- Mamusiu, naprawdę tak było? - zapytała Julia.
- Tak kochanie. Ale zapomniałam dodać ,że po wszystkim Bóg chciał, abyś miała braciszka. Dlatego też, zaopiekowałam się Max'em i jestem jego mamusią -powiedziałam.
- Kocham Cię mamusiu! - krzyknęła mała Julia przytulając mnie.
W progu stał Niall przyglądający się nam.
- A ja kocham Was.-szepnął, podszedł do nas i czule uścisnął.
- A o mnie, to nie łaska pamiętać? - oburzył się Junior.
- Chodź tu kochanie moje.- Złapałam Max'a za rękę i położyłam na łóżku Juli.
-Śpijcie dobrze. Dobranoc-powiedział Niall.
- Dobranoc mamusiu ,dobranoc tatusiu - odezwały się dzieci chórem.

*~*

Można by powiedzieć, że mam wspaniałe życie. Mąż, dwójka dzieci, dobrze płatna praca, piękny dom,przyjaciele i ta najważniejsza miłość.
Tak, bez wątpienia jest to wspaniałe życie.

wtorek, 14 maja 2013

Pare słów wstępu~


No więc oto blog poświęcony w całości twórczości dwóch niewyżytych duszyczek, które zapragnęły pisać Imaginy o jakże wspaniałych chłopcach z boysbandu One Direction. Będą tu zamieszczane opowiadania oby dwóch dziewczyn, jednak będą one się od siebie nieco różniły. Zasadniczo chodzi o rodzaj.

Laura Stylesowa - Directionerka z wyboru, jej duszę skradł nie kto inny, jak Harry Styles. Uwielbia pisać i robi to często zamiast się uczyć (no cóż, każdy to chyba zna ^^). Pisze opowiadania hetero.

  Lulu - od niedawna zagłębia się w One Direction Infection, jednak w pisaniu siedzi już baaaaaardzo długo. Uśmiech na jej twarzy wywołuje słodziutka buźka Niall'a Horan'a. Specialista od grafiki i wymyślania tytułów. Pisze bromance, a jej ulubiony pairing to Ziall ♥


*~*

  Oczywiście poza pisaniem własnych pomysłów jesteśmy otwarte na propozycje, więc możliwe jest składanie zamówień :3